Przejdź do głównej zawartości

Fantastyczna fantastyka, czyli "Twierdza Kimerydu"


Tytuł: Twierdza Kimerydu
Autor: Magdalena Pioruńska
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 443
Rok wydania: 2017

Dinozaury, ludzie i badania genetyczne. To połączenie nie brzmi za dobrze. A jednak, naukowcy postanowili "pobawić się" kodami genetycznymi.
W Mieście Krokodyli podczas konferencji asymilacyjnej dochodzi do zamieszek. Wiele uczestników straciło w nich życie. Annie Guiteerez, która była organizatorką konferencji, udało się przeżyć i zbiec z centrum konfliktu. Wyczerpaną antropolog, znajduje Tyrs Mollina, pół człowiek, pół raptor i dzięki niemu Anna trafia do domu burmistrza Twierdzy Kimerydu. Nikt nie widzi nic złego w jej przybyciu, a nawet wręcz przeciwnie. Zatrudniają ją w szkole i korzystają z jej wiedzy. Konfilkt pomiędzy Miastem Krokodyli, a Twierdzą zaostrza się. Na jaw wychodzą kolejne fakty, sprawiające, że żadne z  miast Afryki Południowo-Wschodniej nie może pozostać obojętne na krzywdzące wpływy Europy i cesarza Brytanika. Miasta zaczynają łączyć siły, bo chęć przypodobania się cesarzowi znika i zostaje zastąpiona pragnieniem odzyskania autonomii kraju Złotych Piasków.

Czy przybycie Anny będzie miało neutralny wpływ na Twierdzę Kimerydu? Czy hybrydy ludzi i dinozaurów mają rację bytu? I jak zakończy się wojna z cesarzem?

Zapewne Ci, którzy mnie znają zastanawiają się teraz, co na moim blogu robi recenzja tej pozycji. Przecież, tyle razy podkreślałam, że fantastyki nie czytam. Czuję się zobowiązana do wyjaśnień. Fantastyka to ten gatunek literacki, który jest moim znienawidzonym. Nie czytam książek z bohaterami, których nie potrafię sobie wyobrazić. I przyznaję się, że bardzo długo wzbraniałam się przed przeczytaniem "Twierdzy Kimerydu". Cały bookstagramowy świat huczał, że ta pozycja jest wspaniała. Do tego sama autorka zachęcała mnie do lektury. W końcu uległam. Stwierdziłam, że najwyżej zrobię z tą pozycją rozdanie. Zamówiłam. Po odebraniu paczki książka czekała kilka dni na przeczytanie. Zaczęłam czytać i... Przepadłam. 
Historia opisana w książce wciągnęła mnie od pierwszych stron. Czytałam i czytałam. Wiele scen próbowałam sobie wyobrazić, było ciężko. Moja nie wykształcona fantastycznie wyobraźnia buntowała się, ale ja się nie poddawałam. Czytałam dalej, bo fabuła była fantastyczna. Byłam ciekawa kolejnych przygód bohaterów. Z niedowierzaniem czytałam kolejne rozdziały. W mojej głowie tkwiło tylko jedno słowo: Wow!!! To co stworzyła autorka to majstersztyk. Ta książka opowiada o hybrydach, ale sama jest hybrydą. Znajdziemy tu dużo erotyki, która momentami nawet jest przesadzona. Relacja Tycjana i Tuliusza wywoływała u mnie zakłopotanie. Te sceny czytałam jak najszybciej, aby mieć je już za sobą. Polubiłam Annę, a Tyrs do tej pory krąży po mojej głowie. Pomysł autorki na taką historię był genialny. Przyszłość i badania genetyczne. Kto wie, czy za kilkaset lat, nie będzie wyglądał tak nasz świat. Oczywiście, dla mnie jest to coś niewyobrażalnego, ale nigdy nie wiadomo, co naukowcom przyjdzie do głowy.

Zapytacie mnie teraz:  czy zacznę czytać fantastykę? Powiem wam, że mimo, iż "Twierdza Kimerydu" była wspaniała to moje nastawienie do tego gatunku się nie zmieni. Wiem jak momentami trudno mi było wyobrazić sobie pewne sceny i wejść w historię. Czytałam tę książkę dużo dłużej od książek z "moich" gatunków. Dlatego nie planuję zmieniać gustów czytelniczych. "Twierdza" to rarytas, to najlepsza książka jaką czytałam z tego gatunku. Powiecie, że jakie ja mam pojęcie o fantastyce, skoro jej nie czytam. Wiele razy próbowałam się przekonać do fantastycznych pozycji i tylko Twierdza ukruszyła budowany przeze mnie mur. 
Autorka to prawdziwa mistrzyni. Jej styl pisania jest świetny i sprawia, że nie chcemy odrywać się od lektury. Muszę jej podziękować, że tyle razy skłaniała mnie do lektury swojej pozycji. Zapewne gdyby nie jej słowa, nigdy bym się na Twierdzę nie skusiła. A wtedy ominęłaby mnie tak wspaniała pozycja. A autorka promując swoją książkę od dziś może chwalić się, że nawet antyfani fantastyki kochają Twierdzę. I ja jestem tego idealnym przykładem. Z niecierpliwością czekam na kontynuację i zachęcam Was do przeczytania Twierdzy. Warto.

Komentarze

  1. Błagam, napraw wygląd bloga: przez to, jak się rozjeżdża nie da się w spokoju przeczytać posta.
    Hmm... może powinnaś pogrzebać w fantastyce, która jest bliska naszemu światu do jakiegoś stopnia? Np. trylogia Arkadia Meyera nie ma w sobie zbyt wiele tych "nadprzyrodzonych" rzeczy. Jeśli interesuje Cię romans to "Rywalki" Cass może też się sprawdzą. "Rycerz kielichów" Piekary też moze być fajny, bo bazuje na dość utartych schematach, które nietrudno sobie raczej wyobrazić, a główny bohater razem z czytelnikiem poznaje fantastyczny świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, odświeżyłam. Przestało się rozjeżdżać. Ale za to nadal widzę niepoprawioną czcionkę. To ja już wolę rozjechany post - przynajmniej jakoś byłam w stanie przez niego przebrnąć. Tak nie jestem XD

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

#Instaserial o ślubie - nie uwierzysz, że to działo się naprawdę

Tytuł: "#Instaserial o ślubie" Autor: Nicole Sochacki - Wójcicka Wydawnictwo: Roger Publishing Rok wydania: 2017 Liczba stron: 253 Ta książka tak naprawdę nie opowiada tylko o ślubie. Samego ślubu jest w niej niewiele. Nicole opisuje w niej swoje przygody, które przeżywała przed poznaniem Kuby. Pokazuje co by było gdyby. Wraca wspomnieniami do czasów odległych i jednocześnie przedstawia przygotowania do ślubu. Gdy wszystko już zaplanowane, wydawałoby się, że nic nie może zepsuć tego wyjątkowego dnia. A jednak, uparta teściowa postawi na swoim, przyszły mąż powie kilka słów za dużo i Nicole zaczyna wątpić, czy ten ślub ma sens. Czy ślub dojdzie do skutku? A może przerażona zachowaniem Kuby Nicole ucieknie z przed ołtarza?  Znacie Mamęginekolog? Tak, to wspaniała ginekolog, która walczy o prawa kobiet w ciąży, pisze rewelacyjne posty medyczne i właśnie wydała drugą książkę. I to nie byle jaką." #Instaserial o ślubie" to kolejna pozyc

5 najciekawszych lektur szkolnych

Szkołę ukończyłam już kilka lat temu. Przez te dwanaście lat edukacji wiele lektur przewinęło się przez moje ręce. Ale czy wszystkie z nich przeczytałam? Czy któreś z nich zostały w mojej pamięci? Każdy wie, że szkolne lektury powinny uczyć. Niestety, większość z nich jest strasznie nudna i każdy uczeń marzy tylko, aby o nich zapomnieć. Postanowiłam wykorzystać fakt, że te czasy już za mną i stworzyć serię postów na temat szkolnych lektur. Zobaczymy czy przypadnie Wam do gustu, mam nadzieję, że tak. Dziś opowiem Wam o 5 lekturach, które czytałam z przyjemnością.  1. "Dżuma" - Albert Camus To książka, którą czytałam z ogromnym zaciekawieniem. Opisy chorujących, jak i tamtejszej opieki lekarskiej były bardzo interesujące. Pozycja ta niesie wiele wartościowych przesłań i napisana jest prostym językiem. Lekturę tę omawiałam w liceum i uważam, że to był idealny czas. Młody dorosły w pełni zrozumie tę pozycję i dostrzeże wszelkie metafory w niej zawarte. Ja do tej pory miło

"Karmelovy popcorn" - Katarzyna Wagasewicz PRZEDPREMIEROWO

Tytuł: "Karmelovy popcorn" Autor: Katarzyna Wagasewicz Wydawnictwo: Novae Res Liczba stron: 230 Sofia jest młodą, ambitną pracownicą agencji reklamowej. Z każdym kolejnym dniem Sofię coraz bardziej  pochłania korporacja.Sofia wikła się w romans z jednym z współpracowników Kobieta zaczyna wplątywać się sieć korporacyjnych intryg i nie zauważa, że traci to co w jej życiu najcenniejsze. Czy cena awansu i namiętnej miłości jest tego warta? "Karmelovy popcorn" to pozycja, która zaintrygowała mnie swoim opisem i zabrałam się za nią, gdy tylko pojawiła się u mnie. Wciągnęła mnie od pierwszej strony, a jej przeczytanie zajęło mi kilka godzin. Historia Sofii ukazuje rzeczywistość jaka panuje w korporacjach. Niestety, ale jest to przykra rzeczywistość. Wiedzieliście, że istnieje stanowisko asystentki asystentki? Ja też nie, a Sofia właśnie taką rolę pełni w agencji reklamowej. Dziewczyna nie ma łatwego startu. W pracy niedoceniania, a rząd Polski oskarża ją o fałsz