Tytuł: "Plan B"
Autor: Karolina Nowek
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 203
Data wydania: wrzesień 2017
Ciąża to nie sytuacja, to nowe życie.
Jarka i Wiolę połączyła szalona młodzieńcza miłość. Snują razem plany na przyszłość obejmujące wspaniałe kariery. Niestety niepodziewana ciąża Wioli wymaga od studentów nie małego poświęcenia. Po latach wspólnego życia w małżeństwie, Jarek zaczyna żałować podjętych wcześniej decyzji. Mężczyzna czuje, że przez rodzinę stracił szansę na wybitną karierę. Wiola, która ma już dosyć niedojrzałości męża, stawia wszystko na jedną kartę. Czy jej decyzja przyniesie oczekiwany skutek?
Zanim zabrałam się za lekturę "Planu B" przeczytałam kilka słów o autorce tej książki. Dowiedziałam się, że prowadzi ona bloga dla singielek i jest "romantyczką wierzącą w siłę prawdziwej miłości". Po tej informacji spodziewałam się, że książka Karoliny Nowek przesiąknięta będzie piękną miłością i pokaże mi, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Czy to właśnie otrzymałam? Niekoniecznie. "Plan B" to książka pełna stereotypów, a prawdziwej miłości jest w niej "jak na lekarstwo". Zacznę od stereotypów właśnie. Już na pierwszych stronach stykamy się z tym, jak powinna zachować się młoda para, gdy kobieta zajdzie nieplanowanie w ciążę. Oczywiście przyszli rodzice muszą zrezygnować z marzeń i wziąć ślub, bo jakby inaczej. Następnie muszą przez wiele lat poświęcać się dla rodziny, tyrając po kilkanaście godzin w znienawidzonej pracy, jednocześnie zapominając o miłości, która kiedyś ich łączyła. Ale, to jeszcze nie koniec. Po wielu latach życia razem, nagle któraś ze stron zdaje sobie sprawę, że nie jest szczęśliwa. Zaczyna niszczyć psychicznie drugą połówkę, doprowadzając ostatecznie do rozstania. I tutaj historia naszych bohaterów mogłaby się skończyć, a nawet powinna. Jednak toczy się dalej.
Mówi się, że dwa razy nie popełnia się tych samych błędów. Wygląda na to, że głównego bohatera to nie dotyczy. Jarek to typowa "męska ciapa". Już od samego początku gubi się w nowej rzeczywistości, całkowicie poddaje się planom innych osób. Porzuca marzenia o przyszłości i "poświęca się" rodzinie. I nagle po dziesięciu latach małżeństwa mężczyzna pragnie zmiany. Niestety zamiast wyciągnąć wnioski z popełnionych błędów, kolejny raz robi to samo. Wikła się w nową znajomość, której skutki są opłakane. I dopiero wtedy zaczyna rozumieć kim była dla niego Wiola.
No właśnie Wiola. Wiola to całkowite przeciwieństwo Jarka. To kobieta, która z ogromną siłą przyjmuje każdą kolejną nowinę. Będąc w ciąży gotowa była wychować córkę sama, gdy Jarek nie potrafił zaakceptować stanu rzeczy. To Wiola wzięła życie w swoje ręce. Nie da się ukryć, że jest to kobieta zaradna, która w żaden sposób nie zrezygnowała z marzeń mimo wczesnego macierzyństwa. Podczas gdy jej były mąż korzystał z wolności, często zapominając o córce, Wiola rozwijała swój malutki biznes spełniając marzenie. Gdy Jarek kolejny raz pogubił się we własnym życiu, to właśnie Wiola przychodziła mu z pomocą. Wszystko dlatego, że go nadal prawdziwie kochała. I to jest właśnie ten element miłości, której szczerze mówiąc nie rozumiem.
Wartość ukochanej osoby człowiek docenia dopiero w obliczu straty.
Patrząc na sam pomysł fabuły, to jest on naprawdę dobry. Niestety wykonanie trochę rozczarowuje. Pamiętać należy jednak o tym, ze "Plan B" to debiut autorki . Uważam, że tę książkę należy czytać z przymrużeniem oka. Historia Wioli i Jarka może być dla nas przestrogą i pokazuje jak zachowywać się nie powinniśmy. Wiele razy powtarzano mi, że na błędach możemy się uczyć, ale musimy pamiętać, aby ich nie powielać. Ta książka będzie mi o tym przypominać, bo tutaj odnalazłam całkowite złamanie tego powiedzenia.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Prawdziwa siła każdego człowieka tkwi w jego sercu.
Mnie jakoś nie przekonuje fabuła tej książki, czuję, że bohaterowie za bardzo by mnie denerwowali!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
Dominika
domciachoo.blogspot.com
Fabuła książki zupełnie do mnie nie przemawia, ponieważ osobiście nigdy nie wyszłabym za mąż za kogoś tylko dlatego, że bym z nim zaszła w ciąże. Dla mnie to brzmi jak ciemnogród i trąci mentalnością „wiejskiego” myślenia - bez obrazy dla nikogo oczywiście. Myślę więc, że podczas lektury tylko bym się irytowała i wkurzała :/
OdpowiedzUsuńshe__vvolf 🐺