Tytuł: "Lato nad morzem"
Tytuł w oryginale: "A summer at sea"
Autor: Katie Fforde
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 363
Data wydania: 20 czerwiec 2018
Emily jest położną, która całym sercem wspiera porody domowe. Niestety coraz częściej jej praca nie przynosi jej już zadowolenia. Szpitalni lekarze uprzykrzają jej życie. Kobieta zastanawia się nad wprowadzeniem zmian w swoim życiu. Pewnego dnia odzywa się do niej przyjaciółka Rebecca i składa jej propozycję. Oferuje Emily pracę szefa kuchni na parowcu pływającym wzdłuż szkockiego wybrzeża. Rebecca nie jest w stanie dłużej się tym zajmować, gdyż jest w zaawansowanej ciąży. Emily postanawia zaryzykować i przyjmuje ofertę. Nie spodziewa się nawet, że oprócz wakacyjnej przygody, pozna mężczyznę, który zawróci jej w głowie. Jednak, czy Emily będzie gotowa na miłość i poważne zmiany w życiu?
Gdy zaczęłam czytać "Lato nad morzem" miałam bardzo zły humor, byłam w samym środku męczącej sesji. Czułam, że jak nie przeczytam jakiejś książki to głowa mi wybuchnie. Przeczytałam opis jednej książki, drugiej, trzeciej i to nie było to. Spojrzałam na stosik książek, które tego dnia dołączyły do mojej biblioteczki. Sięgnęłam po tę najcieńszą (nie miałam zbyt wiele czasu na czytanie), przeczytałam opis... i tak, to było to czego szukałam. Lekka historia, przy której odpocznę. Usiadłam z kawą w ręku i pogrążyłam się w lekturze. Prolog mnie zaskoczył, lecz wciągnął od pierwszego zdania. Czytałam, czytałam, czytałam. Z wieczora zrobiła się noc. Domownicy zasnęli, a ja dalej czytałam. Nie potrafiłam odłożyć książki, pochłaniałam stronę za stroną i czułam, że całe moje napięcie i stres odchodzi. Gdy książka się skończyła, położyłam się spać, a we śnie podróżowałam parowcem po Szkocji. I pomyślicie: "co nas obchodzi, co ci się śni". Bardzo rzadko śni mi się coś związanego z książką, którą czytałam. Jednak jak już się to dzieje, mam pewność, że dana pozycja była wspaniała. Po prostu tak się w nią wkręciłam, że żyłam nią nie tylko w chwili jej czytania, ale również przez kilka następnych dni. Nawet dziś, ponad tydzień od przeczytania pamiętam wszystkie uczucia, które towarzyszyły mi podczas czytania.
Sięgając po "Lato nad morzem" nie wiedziałam nic o autorce i jej twórczości. Pobieżnie przeczytałam biografię na jednym ze skrzydełek książki, ale nadal nie wiedziałam, czy jej styl przypadnie mi do gustu. Autorka pisze lekko, przez tekst się płynie. Zaskakuje i zaciekawia czytelnika fabułą. Dokładnie, ale nie za przesadnie opisuje tło historii. Bez problemu czytelnik jest w stanie wyobrazić sobie parowiec czy wspaniałe widoki szkockich wybrzeży. Dla mnie jest to bardzo ważny element powieści, gdyż czytam książki całą sobą. Historia Emily, dojrzałej kobiety jest prawdziwa. Pokazuje prawdę o ludzkim życiu. Nie jest specjalnie podkoloryzowana. Dodatkowo autorka poruszyła ważny lecz trudny temat jakim są porody domowe. Tłumaczy czym różnią się od tych szpitalnych i pokazuje, że wcale nie są gorsze. Robi to jednak w bardzo delikatny i nie nachalny sposób. Znajdziemy tu też wątek dotyczący wyborów życiowych. Główna bohaterka, Emily musi dokonać trudnego wyboru pomiędzy karierą a miłością.
Nie mogę nie wspomnieć o stronie wizualnej tej pozycji. Pastelowa okładka przyciąga wzrok i zachęca do przeczytania. Sugeruje też, podobnie jak sam tytuł, że fabuła będzie lekka, letnia i przyjemna. Jednak nie jest to płytka i bezsensowna historia i o tym należy pamiętać. Jest to historia o bohaterach dojrzałych, po przejściach. Nie jest jednak skierowana tylko do starszych czytelników, Myślę nawet, że to właśnie młodzi ludzie mogą wynieść z niej więcej.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Sonia Draga
Komentarze
Prześlij komentarz