Pierwszą przeczytaną pozycją w grudniu były "Cztery płatki śniegu". Tę książkę otrzymałam w ramach Book Tour i pochłonęłam ją w ciągu dwóch dni. To pełna świątecznego nastroju i dająca do myślenia pozycja. Kilka słów więcej na jej temat znajdziecie tutaj. Kolejną pozycją była "Ciemna strona" autorstwa Tarryn Fisher. Tę książkę, również przeczytałam w ramach Book Tour'u i kolejny raz zostałam "rozwalona" przez autorkę. Fabuła była genialna i na długo zostanie w mej pamięci. Recenzja tej książki pojawiła się na moim blogu, więc jeśli jesteście ciekawi mojej opinii w dłuższym wydaniu, kliknijcie tu. Następnie powróciłam do czytania świątecznych pozycji i przeczytałam "Zimowe serca" od wydawnictwa Wab i "Psiego najlepszego" od wydawnictwa kobiecego. Książki całkowicie różniące się od siebie, ale każda z przyjemnym klimatem wewnątrz. Recenzję tej pierwszej przeczytacie tutaj, a psiej historii tu. Jeśli myślicie, że to już koniec tych świątecznych książek, to niestety, ale jesteście w błędzie. W połowie miesiąca do mojej biblioteczki dołączyla pozycja od wydawnictwa Videograf, czyli "Czas cudów". To nie typowa obyczajówka z motywem świątecznym. W tej pozycji znajdziecie aż 10 różnych opowiadań. Brzmi ciekawie? Przeczytajcie recenzję. Następnie do mych drzwi zapukał listonosz i przyniósł mi kolejną pozycję z Book Tour'u. Tym razem była to "ONA" Moniki Gomółki. Książka, która przez 130 stron trzyma w napięciu i nie daje o sobie zapomnieć. Zaciekawiłam? Leć przeczytać moją opinię. Kilka dni przed świętami zaczytywałam się we wspaniałej młodzieżowej fantastyce. "Spektrum.Leonidy" skradło moje serce od pierwszych stron i już czekam na kontynuację. A recenzja? Cały czas się pisze. Kto wie, może w tym tygodniu się pojawi. Przyszły święta i postanowiłam przeczytać dwie książki ze swojej prywatnej kupki. Zdecydowałam się na świąteczne książki, bo po świętach nie miałabym ochoty ich czytać i musiałyby czekać rok na swoją kolej. Mowa tutaj o pozycjach: "Światło w cichą noc" i "Biuro przesyłek niedoręczonych". Obie te książki mnie nie zachwyciły, ale mimo wszystko fanie było poczytać coś swojego, a nie recenzenckiego. Rok 2017 zakończyłam z najlepszą książką w ręku. "Klątwa przeznaczenia" to 800 stronicowy grubasek, a przeczytałam ją w dwa dni. Po skończeniu nadal odczuwam efekt WOW i próbuję się pozbierać, aby napisać recenzję. I tak mi przeleciał grudzień i zaczął się styczeń. A jak styczeń, to nowy miesiąc. A jak nowy miesiąc, to nowe książki. Ale o nich opowiem Wam w lutym.
A wy jakie pozycje przeczytaliście w grudniu?
Matko, przeczytałam zbyt sporo ksiażek, pamietam, że Lokatorka bardzo mi się podobała. Polecam :D.
OdpowiedzUsuńSwietne podsumowanie!
Szacun za ilość. Ja to chyba bym tyle książek ze 3 miesiące czytała 😊 pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCo ja przeczytałem w grudniu ? hmmm.... Jedwabnika, Astrofizyka dla zabieganych , Efektor, Czarne serce, Po złej stronie lustra, Dzikusy 1 i 2 tom, Tekst, historie Stepphana Curry'ego i Ciemną stronę chyba tyle, więcej nie pamiętam xD ooo jeszcze Na krawędzi wszystkiego i dwie książki po ang !
OdpowiedzUsuńNajlepsza książka to Ciemna strona od Tarryn oczywiście i Efektor!
Pozdrawiam
Grudzień dla mnie też wygrała 'Klątwa' :D Oby więcej takich książek w 2018r. :)
OdpowiedzUsuńWow! Niezły wynik. No i oczywiście gratuluję i zazdroszczę współprac recenzenckich <3
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (http://slowotok-laury.blogspot.com/)